Już w marcu, w takim nieszeroko reklamowanym scenariuszu, analitycy NBP próbowali oszacować wpływ znoszenia dopłat do cen energii.
Przyjęta legislacja zmniejsza wzrost cen w 2024 roku. Jednocześnie w późniejszych okresach realizuje tę brakującą część wzrostu. Jeśli więc porównamy się do scenariusza jednorazowego całkowitego wycofania dopłat (a taki przyjęli analitycy NBP) to wpływ na inflację:
➡ jest niższy w 2024 roku
➡ pojawia się także w 2025 roku.
Czyli w każdym roku rośnie mniej, ale za to wzrosty rozłożone są na dłuższy okres.
Projekcja analityków nie uwzględnia (bo byłoby to w modelu trudne) trzech efektów pośrednich:
1️⃣ Rosną ceny nośników energii także dla małych i średnich przedsiębiorstw. Czy i w jakim stopniu przełoży się to na ich sposób ustalania cen? Czy będą próbować podnosić ceny dla klientów?
2️⃣ Nie zrealizował się w pełni scenariusz wzrostu konsumpcji polskich rodzin (wydatki na codzienne sprawunki wzrosły, ale nieco mniej, niż się spodziewano). => Czy możliwe jest, że po prostu odkładaliśmy wydatki, aż nie przekonamy się co z energią i teraz „rzucimy” się na zakupy dóbr i usług?
3️⃣ Dotąd pomimo spadku inflacji, wzrost płac pozostawał wysoki. => Czy przyspieszenie inflacji zwiększy presję na wzrost płac? Czy obawiając się pogorszenia sytuacji na rynku pracy, pracownicy wezmą tę wyższą inflację na siebie?
Nie wiemy z góry, jaka będzie ich skala, więc wnioskowanie o całościowym wpływie na inflację trzeba odłożyć przynajmniej na późną jesień. To właśnie zrobili dla przykładu w Czechach: polityka pieniężna poczekała, aż miały szansę sie zmaterializować te pośednie efekty i dopiero potem zaczęła dostosowania (w Czechach dopłaty wycofano na rok przed pierwszymi obniżkami stóp procentowych; a samo wycofanie dopłat do cen energii nastąpiło w warunkach recesji).
Prezentacja do pobrania.