W dużym uproszczeniu, w prognozowaniu na potrzeby polityki pieniężnej, trzeba wybrać, którą rękę ma się czystą, bo w ofercie są dwie klasy modeli.
Pierwszy typ modeli bierze wszystko co się da z danych i na ich podstawie, w dość niekontrolowany sposób, zgaduje przyszłość. Te modele mają co prawda jakąś strukturę, czyli jakiś sposób myślenia o gospodarce. Ale w swojej istocie są podobne do modeli prognozowania cen aktywów. Ponieważ są wiedzione danymi, powinny być w miarę zobiektywizowane, ale trudno na ich podstawie ocenić dlaczego coś się w gospodarce wydarzy (ani nawet: dlaczego się wydarzyło).
Drugi typ modeli jest bardziej podobny do fizyki albo innych nauk, w których próbujemy definiować prawa, nie ograniczać się do patrzenia w liczby. W tych modelach dane służą do zdyscyplinowania zależności pomiędzy istotnymi procesami w gospodarce. Te modele bardzo dużo umieją powiedzieć o mechanizmach, łatwo z nich wyciągać analizy kontrfaktyczne, można więc doskonale zrozumieć, czym nowa prognoza różni się od starej. Wady? Przede wszystkim, jeśli my się zmieniamy – konsumenci lub firmy – modelarze muszą to zauważyć i zmodyfikować mechanizmy w modelu.
Które modele są lepsze? Czyste dane, czy postulowanie mechanizmów? Poza trywialnym stwierdzeniem, że wszystkie można popsuć – a to pychą, a to wywieraniem presji na analityków – nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Marco Del Negro, jeden z wybitniejszych ekonomistów swojego pokolenia, prześledził jak radzi sobie model wykorzystywany przez nowojorski „oddział” Rezerwy Federalnej. Żeby ocenić, czy ten model radzi sobie dobrze z prognozami, porównano go do średniej z prognoz profesjonalnych analityków, również publikowanych „ówcześnie”.
➡ Do momentu pandemii, pojedynczy model oparty o mechanizmach radził sobie podobnie z prognozowaniem tempa wzrostu PKB jak średnia prognoza analityków rynkowych.
➡ NY Fed jest nieco bardziej pesymistyczny niż rynek jeśli chodzi o inflację bazową, ale są różnice są zaniedbywalne.
➡ Wszyscy radzą sobie słabo z prognozowaniem gospodarki po pandemii, i dotyczy to w tym samym stopniu PKB co wskaźników cen.
Czy model NY Fed poradził sobie z trudnymi momentami lepiej? Aż smutno to przyznać, ale miał równie zmienne szczęście co pozostali. Nieźle przewidział zachowanie PKB w pandemii, ale inflacja całkiem mu umknęła. Podobnie z recesją latem 2022 roku: przewidział całkiem niepotrzebnie spadek PKB, za to zdecydowanie szybszą obniżkę inflacji, niż się przytrafiła w USA.
Nowojorski Fed oczywiście pracuje nad poprawkami w modelu: mając w modelu mechanizmy, łatwiej pokazać, które zawiodły w porównaniu do prawdziwej gospodarki, co pomaga je poprawiać.
A w Polsce? Zarząd naszego banku centralnego porzucił całkowicie prognozowanie z modeli opartych o mechanizmy. Nie mamy nawet szansy spróbować zrozumieć czegokolwiek z gospodarki, bo nie odpalamy tego narzędzia.