Skip to main content

Ta baba jest krejzi person.

W dosłownie przedostatnim dopuszczonym prawem terminie NBP opublikowało wyniki głosowań z wrześniowego posiedzenia, co wywołało — zgodnie z oczekiwaniem — serię przymilnych komentarzy.

No jestem, nie da się ukryć. Wery krejzi abałt inflajszon targetz.

J. Powell wczoraj: nadal nie mamy pewności, że stopy procentowe są wystarczająco wysokie, by sprowadzić inflację do celu.

A. Michl dzisiaj: restrykcyjne nastawienie polityki pieniężnej jest właściwe […] musimy być stanowczy i nie dopuścić do dalszego wzrostu oczekiwań inflacyjnych.

Też bez bicia się przyznam, że trudno na mnie zrobić wrażenie inflacją (kilkukrotnie) przekraczającą cel. A już szczególnie taką, która zachowuje się z grubsza nawet gorzej, niż się po niej spodziewaliśmy. Bo czy inflacja rzeczywiście spada bardziej, niż NBP się spodziewał? No nie… Dane o inflacji końca lipca okazywały się gorsze, niż wynikało z wiedzy, jaką miała RPP we wrześniu 2022.

Może choć w sierpniu albo wrześniu zaskoczyły pozytywnie? No też nie za bardzo… Bez dodatkowych zmian przed wyborami, byłoby gorzej, niż w prognozach NBP (te zmiany to dodatkowa obniżka cen energii elektrycznej, nieplanowana wcześniej obniżka cen leków i manipulacje cenami paliw; te zmiany nie były do zaprognozowania rok temu i przynajmniej część z nich jest krótkotrwała).

Nie ma zagrożeń ze strony rynku pracy, zgodna z danymi okazuje się intuicja, że za słabszymi danymi i sprzedaży detalicznej stoi przynajmniej częściowo imigracja z Ukrainy, polityka fiskalna okazała się w roku wyborczym znacznie bardziej proinflacyjna niż w ustawie budżetowej. No a w ciągu ostatnich dwóch tygodni złoty odrobił sześć tygodni straty po wrześniowej decyzji RPP.

Dopóki inflacja się jakoś zasadniczo nie poprawi (że się tak wyrażę), nie ma żadnego powodu zmieniać nastawienia polityki pieniężnej.

Więc go nie zmieniam.

P.S. Powinnam podziękować NBP, że wyrobili się z publikacją przed blackoutem 😉, mogli w sumie poczekać (dosłownie) do jutra.

Prezentacja do pobrania.