Niestety nie wystarczy, żeby inflacja spadała.
Ważne, żeby osiągnąć stabilnie niską inflację. Na czym polega różnica? Przede wszystkim na tym, że inflacja nieopanowana jest niestabilna. Jeśli władze monetarne nie zobowiązują się do jakiegoś celu (albo choć mówią jedno, to robią drugie) ludzie nie mają żadnego powodu mieć podobnych ani niskich oczekiwań inflacyjnych.
Co to znaczy?
(a) Przynajmniej część z nas wcale się nie zdziwi, że ceny wzrosły i zapłaci wyższe. Akceptacja wyższych cen pozwala je dalej podnosić i koło się zamyka.
(b) Przynajmniej część z nas będzie chciała zobaczyć odzwierciedlenie tej oczekiwanej inflacji w podwyżce na przyszły rok. Przynajmniej części z nas się uda, więc koszty pracy wzrosną ponad wydajność, podtrzymując presję na wzrost kosztów i cen (i znów koło się zamyka).
Jeśli wystarczająca część z nas przejawia (a) lub (b), lądujemy w świecie wysokiej inflacji. Wyjście z tego świata jest bardzo, bardzo kosztowne. Wiemy, że tak jest z wielu epizodów inflacji w historii i zupełnie zbędny jest kolejny eksperyment na potwierdzenie tej tezy.
Dlatego właśnie Fed sygnalizuje kolejną podwyżkę, choć inflacja krąży miedzy 3% a 4%, a oczekiwania inflacyjne w USA są w okolicach 3%. Bo choć 3% to inflacja prawie w celu, to prawie robi wielką różnicę. Bo zadanie nie polega na obniżeniu inflacji, a na sprowadzeniu jej do celu.
Podobnie postępuje ECB, bank centralny Anglii, Szwajcarii, Szwecji, Norwegii, Nowej Zelandii i Australii. Bank centralny Czech otwarcie mówi ustami swojego zarządu, że „nie popełni błędu” Polski i będzie trzymał stopy na podwyższonym poziomie dopóki nie będzie miał pewności, że inflacja wraca na stałe do celu.
Jeśli chodzi o sam poziom inflacji, mamy dziś z grubsza to samo, co w styczniu 2022 roku. Nasza inflacja była już wówczas wyższa, niż w szczycie w USA. I w Wielkiej Brytanii. I podobna do szczytu w strefie euro. I w Szwecji. O Szwajcarii nie wspominając. Mamy nieco gorsze warunki: to zmniejszyła, ale nie maleje rola usług ani towarów.
Po co ten wykres? W pytaniach i wiadomościach pojawia się sporo uwag dotyczących różnych miar inflacji, w różnych okresach i na różne sposoby porównywanych. Spróbowałam w tym zrobić porządek w tym sensie, żeby jakoś spróbowac pokazać, z czym mamy na dziś do czynienia. Pewnie dzieje się na nim za dużo, ale może będzie przekonujący?