Skip to main content

Po pierwsze, czego byśmy nie osiągnęli. Nie osiągniemy ani masowego bezrobocia, ani masowych bankructw. Żaden z tych wymiarów aktywności gospodarczej nie jest w naszym mandacie, ale to się nie wydarzy. Podniesienie stóp z 6.75% do poządanego moim zdaniem poziomu nie zmieni także zasadniczo sytuacji ministra finansów. Znów: to w ogóle nie jest nasz mandat, ale skoro jakoś sobie radzi przy 6.75%, to dopnie całość przy 9%.

Po drugie, co osiągniemy.

🌳 Trzeba zmniejszyć akcję kredytową. RPP ani drgnęła stopami, a kredyty mieszkaniowe wzrosły z ok 2 mld miesięcznie na przełomie 2022/2023 do niemal 5 mld miesięcznie obecnie. Co się zmieniło? Najpierw KNF pozwolił wymagać od klientów niższych dochodów dla danego poziomu kredytu (o ile kredyt jest na stopę stałą). Potem pojawiły się zapowiedzi preferencyjnych kredytów mieszkaniowych. Podobnie z kredytem konsumenckim. Są one także coraz tańsze (bo obniża się WIBOR, wobec szczytu w listopadzie 2022 r, WIBOR 6m jest obecnie niższy o 0.9 pkt procentowego!)

🌳 Ograniczyć temperaturę na rynku pracy. Popyt na pracę przestał rosnąć, przynajmniej w sektorze przedsiębiorstw. Płace za to rosną w ujęciu realnym już od ponad kwartału. Obecna dynamika płac nie jest spójna ze średniookresowym celem inflacyjnym, a z pięciu kolejnych projekcji, w każdej kolejnej dynamika płac jest wyższa w 2024 i 2025.

🌳 Trzeba przekonać gospodarstwa domowe, żeby nie zmniejszały teraz poduszki ostrożnościowej, którą nabudowały w 2021 i 2022. To by się skonczyło dalszym napędzaniem inflacji bazowej. Tymczasem stopy oferowane na depozytach idą w dół bardziej dynamicznie nawet niż stopy kredytów.

🌳 Trzeba przekonać przedsiębiorstwa, że niektóre inwestycje odtworzeniowe można zrealizować później, gdy ceny przestaną rosnąć aż tak szybko.

Problemem na dziś nie jest to, czy inflacja będzie na koniec roku jednocyrfowa, czy nie. To jest w ogóle nie jest punkt odniesienia, jest nim jedynie – podkreślam jedynie – 2.5% celu inflacyjnego.

Problemem na dzis jest to, czy inflacja – tak w Polsce jak i wszędzie na świecie – w ogóle zbiegnie do celu. Ona sie obniża i będzie obniżać. Ale nic na rynku pracy i w procesach cenotwórczych nie sugeruje, że cel jest na dziś w zasięgu. Tą przesłanką kierują się w USA i w strefie euro. I nic nie usprawiedliwia lekceważenie takiego ryzyka.