Skip to main content

Nigdy nie umiałam sobie wyobrazić (nie wspominając o zaplanowaniu) przyszłości.

A teraz? Bez jakiegoś nadmiernego roztrząsania własnego życia, tak się składa, że profesor Andrzej Wojtyna recenzował mój doktorat i habilitacje (profesury nie mógł, bo procedura wymaga by była to osoba wcześniej niezwiązana). A profesor Andrzej Sławiński był najlepszym i najmądrzejszym szefem, jakiego naukowiec może sobie kiedykolwiek wyobrazić. Pomysł, żeśmy teraz wszyscy troje profesory wydaje mi się conajmniej abstrakcyjny. A to, że po nich jestem w RPP – niezmiennie nie mieści mi się w przestrzeni stanów.

Pasuję do tego panelu jak, nie przymierzając, kaktus do kożucha. Ale tak skład wymyślili sobie Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) i Jarosław Janecki, przepytywał Jarosław Józef Szczepański, a ja próbowałam odpowiedzieć na pytania.

Dyskutowaliśmy oczywiście o kosztach inflacji. No i jak z nią walczyć. Inflacja zrywa relacje społeczne i ekonomiczne, bo dyskusja przesuwa się z fundamentów na tematy poza naszą kontrolą, czyli wzrost cen. Pracownik przestaje rozmawiać z pracodawcą o rozwoju i wydajności, partnerzy biznesowi o nowych projektach, porzucamy plany dotyczące większych zakupów czy inwestycji – rośnie niepewność i nieprzewidywalność. Wszystkie te relacje i plany, to nitki, z których tkamy efektywną gospodarkę. Inflacja je przecina. Można je odbudować, ale wymaga to wysiłku ze wszystkich stron. Wysiłku, którego moglibyśmy sobie oszczędzić.

Obecnie polityka monetarna i polityka fiskalna łącznie odpowiadają za inflację. Nawet najdoskonalsza polityka fiskalna nie przywróci równowagi w gospodarce. Jeżeli te przemiany będą trwały, to nawet ew. uporządkowanie finansów publicznych nie wystarczy, bo rosnąca nieefektywność gospodarki sprawi, że będzie trudno osiągnąć cel inflacyjny, a wysoka inflacja będzie się utrzymywać i powracać. Dopóki ustawodawca nie zmieni podstawowego celu NBP, RPP musi wrócić do wiarygodnej realizacji swojego mandatu, czyli walki z inflacją.