Skip to main content

Wiele uwagi od kilku dni przykuwają dane o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2022. Dość alarmistyczne doniesienia o spadku wynagrodzeń realnych o 6% (wynagrodzenia rosły nominalnie r/r o 10.6%, a inflacja CPI wyniosła 16.6% r/r w tym miesiącu). Trzy sprawy w tej narracji chyba umykają uwadze.

1.

Chyba więcej sensu ma porównywanie średniorocznych wzrostów płac i średniorocznej inflacji, bo przecież w pierwszych dwóch kwartałach podwyżki przewyższały inflację. Tu relacja nie wygląda już aż tak źle: 12.9% wynagrodzenia, 14.3% CPI (a 13.2% HICP), czyli mniejszy spadek w ujęciu realnym. Dlaczego zachęcałabym do tej miary? Bo lepiej opisuje moc nabywczą pracujących oraz przestrzeń do negocjacji z pracodawcami.

2.

Sektor przedsiębiorstw i tak ma „dobrze”, to zaledwie 6.5 mln etatów z ok 12 mln pracujących w Polsce, pozostali to sektor publiczny (ok 3+ mln) i małe przedsiębiorstwa (ok 2++ mln). Poza sektorem przedsiębiorstw płace rosły znacznie wolniej, ale jak dokładnie — nikt nie wie, bo te dane oglądamy tylko z częstotliwością kwartalną i z dużym opóźnieniem wobec kwartału. Tu wynagrodzenia na pewno spadły realnie o kilka punktów procentowych w 2022 roku i niewiele zapowiada, żeby na 2023 rok ta sytuacja miała się odwrócić.

3.

Większy jeszcze problem widać, gdy popatrzy się oczami bardziej długookresowego trendu. Namawiał do tego Ignacy Morawski w bardzo ciekawym tekście w tym tygodniu, a tu moja perspektywa. Trend popandemiczny jest o ok 10 pkt. procentowych poniżej przedpandemicznego. A w drugiej połowie 2022 znaleźliśmy się jeszcze poniżej tego trendu.

Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2022 r.

Innymi słowy, gdyby w naszej gospodarce wszystko szło tak jak przed pandemią, płace byłyby o realnie 10 punktów procentowych wyższe. A gdyby szło tak jak przed inflacją, to o jeszcze dodatkowe 5 punktów procentowych (realnie!). I gdyby ktoś pytał to nie, wojny raczej na tym wykresie nie widać. A to „tylko” sektor przedsiębiorstw.

Joanna Tyrowicz